Arizona
Przez dziesięć dni pokonaliśmy ponad 3200 km, spaliliśmy 380 litrów paliwa, na szczęście Amerykanie mają tanią benzynę - niewiele ponad 3 złote za litr, tak więc przejechanie 100 km Mustangiem w Stanach kosztuje Jankesa tyle co przejechanie 100 km Pandą naszego rodaka!! Idąc tym tropem, Amerykański Gringo zarabiający średnią krajową zarobi na Forda w 7 miesięcy, podczas gdy nasz Krajan zarabiający średnią krajową potrzebuje 10 miesięcy by odłożyć na wspomniane już..Pandorghini. Co my tu wszyscy jeszcze robimy?!
Wracając jednak do sedna, w drodze do Wielkiego Kanionu Kolorado wstąpiliśmy do Seligman, miasteczka, które jakby zatrzymało się w czasach, kiedy to Route 66 była najważniejszym szlakiem dla podróżnych podążających na zachód. Droga-Matka jak mawiali Jankesi liczyła prawie 4000 km, zaczynała się w Chicago by skończyć swój bieg na molo w Santa Monica.
Grand Canyon
Czym bardziej oddalaliśmy się od Las Vegas, tym temperatura spadała w zastraszającym tempie. Kanion w którym temperatury dochodzą do 38 stopni, nas przywitał 4 kreskami powyżej zera i lekkimi opadami śniegu.. tak ŚNIEGU !! Nasze krótkie spodenki i letnie koszulki, idealnie wpasowałyby się w klimat tam panujący - gdyby nie fakt, że przez przypadek spakowaliśmy kurtki.
Tak więc nasz cały plan by zwiedzić Wielki Kanion sprowadziły się do kilkunastu fotek i szybkiego podziwiania tego cudu natury niczym Clark Griswold.
…aż tak szybko nie było :)
Wyjeżdżając z Wielkiego Kanionu mogliśmy podziwiać łosie, które beztrosko spacerowały sobie przy drodze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz